wtorek, 6 maja 2014

Kąpiel rozjaśniająca po raz kolejny


Witajcie:)

Jakiś czas temu pisałam Wam o kąpieli rozjaśniającej. Była to moja pierwsza przygoda z tym zabiegiem, i możecie przeczytać o nim tutaj.
Niedługo po tym, jak pierwszy raz wykonałam kąpiel rozjaśniającą (dla niewtajemniczonych - próba zejścia z prawie czarnego koloru, włosy latami farbowane Palette i Joanną) postanowiłam, że wykonam ją drugi raz.
Do tego celu także użyłam rozjaśniacza Joanny, ale tym razem sięgnęłam po Intensiv Blond, także 4-5 tonów, który sprawiał wrażenie mocniejszego, a zarazem delikatniejszego dla włosów.

Po obserwacji moich włosów po pierwszej kąpieli muszę powiedzieć, że po kilku dniach zaczęły wracać do świata żywych. Zmatowienie i uczucie szorstkości zniknęły, jednak miałam wrażenie, że ich struktura tak czy inaczej została nieco naruszona. Niby nie miałam z nimi większych problemów, ale znów zaczęły się trochę bardziej łamać. 
Nie zniechęciło mnie to i drugi raz, jak w jakimś amoku zafundowałam im drugą kąpiel rozjaśniającą.


Po drugiej kąpieli moje włosy były w o wiele lepszym stanie jak w przypadku pierwszej kąpieli. Efekt szorstkości i zmatowanienia towarzyszył mi mniej więcej do następnego, może jeszcze kolejnego mycia włosów. Nie poddawałam włosów żadnym zabiegom regenerującym, by wizualnie móc ocenić ich zniszczenia.

Nie łamały się bardziej jak po pierwszej kąpieli, a efekt rozjaśnienia, chociaż na zdjęciu nie jest aż tak widoczny, był na szczęście dość znaczny. Niestety, ale gdybym chciała stosować kąpiel rozjaśniającą do zejścia z koloru na jakąś rudość z pewnością moje włosy nie przeżyłyby tego, chyba że bardzo rozciągnęłabym to w czasie. 

Jednak tak rozjaśnione włosy (kolor oceniam na kasztan, pięknie mieni się rudymi refleksami, i znalazłam nawet jaśniejsze pasemko, które miałam od zawsze, a które zniknęło pod warstwami czarnego pigmentu) są świetną bazą dla dekoloryzatora bez amoniaku, który z pewnością lepiej da sobie radę teraz niż jakby miał zawalczyć z praktycznie czarnym kolorem.


Od tamtej chwili chwili nie rozjaśniałam włosów, ani nie poddałam ich dekoloryzacji. Nakładam różne odcienie brązów, które muszę przyznać dość szybko wypłukują się w miejscach, gdzie miałam najjaśniejsze plamy po pierwszej kąpieli. Cieszy mnie mój obecny kolor, chociaż myślę, że jednak z czasem zejdę do zupełnie jasnych włosów. 


Podsumowując: po dwóch kąpielach rozjaśniających moje włosy praktycznie nie ucierpiały wcale. Żeby wynagrodzić im takie traktowanie od pewnego czasu stosuję olej lniany, który moje włosy pokochały. Pięknie się błyszczą, wyglądają zdrowo. Mam kolor który lubię. 

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że było warto!


Pozdrawiam. Lusia.

13 komentarzy:

  1. Ja kiedyś tez myślałam nad tym rozjaśniaczem, ale jednak nie skusiłam się na niego. Rozjaśniałam włosy pasemkami. Nie wiem czy to lepeij czy gorzej dla włosów. Oba są mega inwazyjne :/
    Widzę zmiany na blogu - podobają mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Niestety każda ingerencja rozjaśniaczem pozostawia ślad, mniejszy bądź większy, ale zawsze włosy to w jakiś sposób odczują. Ale czego się nie robi by być piękną;)

      Usuń
  2. faktycznie widać różnicę :) Masz piękne włoski :) i najważniejsze, że Ty jesteś zadowolona z efektów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki kochana:* teraz trochę zgasiłam ten kasztanowy blask brązem, ale i tak jestem zadowolona, bo jednak nie jest to czerń:)

      Usuń
  3. Musze poczytać o tej kąpieli rozjaśniającej bo myślałam, że z czerni to da się zejść tylko cięciem włosów lub czekaniem na odrosty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. po tym rozjaśnianiu wyszedł bardzo fajny kolorek :) fajny sposób na zejście z czerni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Efekty rzeczywiście widać :) ja tam ciągle trzymam się swojego rudawego koloru - jakoś mnie nie ciągnie do zmian :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz teraz idealny kolor włosów :)

    Zapraszam do mnie :)


    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już jakiś czas temu rozstałam się z rozjaśniaczem :( Nominowałam cię do Liebster Blog Award.Link:http://panimagnolia.blogspot.com/2014/05/wczoraj-zostaam-nominowana-do-liebster.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że sie udało :) Musisz mieć bardzo silne włosy.

    OdpowiedzUsuń
  9. O wow, w dodatku bez zniszczonych włosów ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. delikatna róznica jest ;) mnie by to chyba wystarczyło

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze.
Chamskie i obraźliwe będą usuwane.
Mój blog to moje miejsce w sieci i proszę nie spamować. Każdy podobny komentarz również usunę.
Proszę także o nie pisanie "obserwujemy?", ponieważ nie bawię się we wzajemną obserwację na takiej zasadzie. Z reguły zawsze odwzajemniam się, jeśli link do Twojego bloga jest aktywny.