niedziela, 30 września 2012

Próbki: Feminum


Może nie jest to wielki powrót, ale zawsze jest;) Mój pobyt przeciągnął się do 2 tygodni, i chętnie przedłużyłabym go sobie jeszcze troszkę, ale niestety, czas wrócić do szarej rzeczywistości:)

Będąc u rodziców musiałam przyjechać do domu, żeby sprawdzić skrzynkę na listy, w której to znalazłam kopertę z próbkami nawilżającego żelu intymnego Feminum oraz nawilżająco - łagodzącego żelu do nosa Nosolan.
Powiem szczerze, że zamawiając te próbki zasugerowałam się, że jest to żel do higieny intymnej...ale ze mnie gapa, wstyd....
Ale z pewnością nie zmarnują się, już nawet pozwoliłam sobie użyć do aplikowania tamponów - świetnie się sprawdza:)



Do wyboru są 2 rodzaje żeli - z kwasem mlekowym oraz solą sodową i kwasem hialuronowym. 
Małym minusem jest to, że próbki żelu zamknięte są w saszetkach, a nie w małych tubkach. To zdecydowanie ułatwiłoby użytkowanie. 

sobota, 15 września 2012

Przerwa w nadawaniu:)


Bardzo się staram, aby uzupełniać zaległe opinie, które wiszą nade mną, ale nieraz przy młodym nie mogę się skupić, żeby napisać coś sensownego.
Dzisiaj na tydzień jadę do rodziców, więc będę mieć przerwę w nadawaniu. Chętnie bym uzupełniła braki, ale tam nie mam netu, więc wszystko odwlecze się.

Mam nadzieję, że wrócę z nową energią:)

piątek, 14 września 2012

Testowanie: Sudomax



Dzięki uprzejmości firmy Sudopharm, która przekazała mi 5 próbek i 1 pełnowartościowe opakowanie kremu Sudomax, miałam okazję przetestować go na sobie oraz na swoim dzieciu.
Krem Sudomax, jest tańszym odpowiednikiem Sudocremu, którego osobiście nie lubię za bardzo, jednak Sudomax okazał się jego przeciwieństwem.
Ma lżejszą formułę, łatwiej nabiera się go na palec, a także łatwiej nim posmarować chore miejsce.
Więcej informacji możecie przeczytać TU, na stronie producenta.
Mój synek nie odparza się już, bo pielucha tylko na noc, więc nie wiem, jak radzi sobie z poważniejszymi sprawami, ale na drobne krostki występujące na pupie sprawdza się doskonale.
Sama na sobie także wypróbowałam, smarując sobie wypryski na twarzy - nieźle sobie radził, a także po goleniu linii bikini, kiedy podrażniła mnie bielizna - tutaj sprawdził się rewelacyjnie.





Zadbajmy o stopy


Biedronka jakiś czas temu miała świetne kremy do stóp. Byłam jednym z nich zachwycona!! Ale co jakiś czas zmieniają je, jak i inne kosmetyki - nie wiem, czy to zmiana producenta, czy tylko receptury, ale nie zawsze jest to na lepsze.
Obecnie są kremy, które wyglądają bardzo kusząco, producent tyle obiecuje, że postanowiłam wypróbować. Jednak nie spełniły moich oczekiwań, może trochę nawilżają, nie mogę temu zaprzeczyć, ale jest to działanie bardzo powierzchowne i krótkotrwałe, jak nie używam tego kremu, to efekt nie utrzymuje się praktycznie wcale. Niby zawiera kwasy owocowe aha, które powinny złuszczać zrogowaciały naskórek, na mnie to nie podziałało.




Syoss Color & Volume, Silicone Free - recenzja:


O szamponie i odżywce do włosów farbowanych Syoss wspominałam już TU.
Aby moja opinia była bardziej miarodajna, postanowiłam zafarbować sobie włosy, żeby wiedzieć, jak te 2 cudeńka chronią kolor.
Zacznę od tego, że szampon jak i odżywka mają ten sam, piękny zapach (miałam kiedyś olejek eteryczny o zapachu magnolii i tak właśnie określiłabym zapach tych kosmetyków).
 
 
 Szampon - 500ml, przezroczysta butla, a w niej również przezroczysty szampon. Pieni się bardzo dobrze, niewiele potrzeba, aby moje długie włosy były całe w pianie. Spłukuje się szybko, może to dzięki temu, że nie ma w nim ani silikonu, ani parafiny. Więc ogromny plus (może zaoszczędzę na wodzie;)).
Włosy bez użycia odżywki całkiem nieźle się rozczesują, ale moim zdaniem mogło być lepiej. Jak wyschną, są miękkie, puszyste (bo to również szampon "volume", więc nadający objętość włosom). Po użyciu odżywki, zdecydowanie ten efekt jest mniejszy, ale dla mnie to nie problem.
Co do ochrony koloru, to razem z odżywką radzą sobie naprawdę bardzo dobrze, podczas mycia i płukania włosów woda jest praktycznie czysta, więc świadczy to o tym, że kolor nie wypłukuje się. 

MOJA OCENA (0-5) - 4,5

Odżywka - jak i szampon, duża, półlitrowa butla, zapach ten sam, więc pasują do siebie:) Odżywka dość gęsta, nie spływa z ręki ani z włosów, jednak nie daje typowego dla odżywek poślizgu, więc nie rozplątuje włosów tak dobrze, jak sądziłam. Jednak w efekcie można bez większego problemu rozczesać włosy, które po wysuszeniu są błyszczące, miękkie i już nie tak puszyste jak po samym szamponie. Na plus również to, że w połączeniu z szamponem rzeczywiście ładnie chroni kolor.

MOJA OCENA (0-5) - 4,5

sobota, 8 września 2012

Zabawa w wojnę, czyli cellulicie giń!


Odwieczny mój wróg, na którego sposobu znaleźć nie mogę, a raczej mogę, tylko po prostu mi się nie chce. Wiem, że wystarczyło by trochę odchudzić się, uskutecznić ćwiczenia, no i regularnie stosować masaże kremami, które kupuję i naprzemienny prysznic ciepłą i zimną wodą (którego nienawidzę!!).
A tak tkwię w martwym punkcie i marudzę...
Odnośnie mojego największego wroga, jakim jest cellulit, mam wrażenie, że wcześniej, kilka lat temu, łatwiej było mi się go pozbyć. Może im starsza jestem, to wszystko we mnie wolniej pracuje, stąd taki efekt...Poza tym geny - cóż, rodziców się nie wybiera i cieszę się, że mam takich jakich mam, ale czemu moja mama też ma taki cellulit?? Babcia nie miała:/

Oto moje 3 specyfiki, które obecnie zamieszkują moją łazienkę, 2 z nich są na wykończeniu, a jeden to dzisiejsza zdobycz:


piątek, 7 września 2012

Moje łowy...


Ostatnio w małym Tesco trafiłam na niezłe okazje. Bardzo często tam się to zdarza, gdyż wyprzedają towar na miejsce nowego. Ceny są różne, jak spadają naprawdę nisko, to zazwyczaj nie ma już po co iść, więc zadowalam się tym, że są niższe o ponad 50%.
Zachęcam was do zaglądania do Tesco, bo naprawdę warto:) Mnie aż głupio czasem tam chodzić, bo naładuje koszyk i sprawdzam pod czytnikiem ceny. A muszę napisać,  że często ceny są znacznie niższe niż jak na etykietach, a kierownictwo nie aktualizuje tego.
Było tak w przypadku szampony Elseve Cement - Ceramid 400ml. Cena na etykiecie 13,99zł, a na czytniku 7,90zł - oczywiście wzięłam:)
Oto moje ostatnie łowy (i nie ostatnie oczywiście):




  1. Szampon Wella PRO - SERIES - zapłaciłam równo 4zł (drugi taki ma moja mama).
  2. Elseve Loreal Cement - Ceramid - kosztował 7,90zł.
  3. Odżywka Elseve Loreal Color - Vive - 4,98zł za szt (później cena spadła do 2,41zł, ale już ich nie było, więc dobrze, że wzięłam wtedy:)).
  4. Nivea Pure Color - 4,99zł (to już promocja w Kauflandzie).
  5. Odżywka Pantene Pro - V Aqua Light 400ml. - 8,50zł
  6.  Jest jeszcze szampon Pantene Pro -V Zdrowy Kolor 400ml. - 8,50zł (ale jest u mamy, więc jak zaktualizuję zdjęcie, to będzie widoczny:)).

czwartek, 6 września 2012

Testowanie: Z Apteczki Babuni - peeling gruboziarnisty



Peeling zamknięty jest w 300ml opakowaniu. Opakowanie ma wielki otwór, dzięki któremu wygodnie nabiera się peeling na dłonie.
Mój peeling to miód i mleko. Pachnie nieziemsko i kojarzy mi się z koglem moglem, ale takim z wyraźnym dodatkiem miodu. Bardzo fajne połączenie.
Peeling jest gruboziarnisty, ale bardzo delikatny, nie podrażnia skóry. Większą moc ma wtedy, kiedy robię peeling na sucho, ale rzadko tak się dzieje. Z reguły wykonuję go na mokro i szybko podczas brania prysznica, bo dziecię me nie daje mi szans na delektowanie się tym cudeńkiem.
Fajny jest ten peeling również z tego względu, że bardzo dobrze się spłukuje, nie zostają żadne niepożądane drobiny. Skóra po nim jest jedwabiście gładka, cudowna w dotyku. Czasami nie nakładam na nią balsamu, bo szkoda mi psuć takiego efektu.




MOJA OCENA 5/5

Dziwny związek z Fructis


Nie wiem czemu, ale bardzo lubię kosmetyki Fructis, tylko moje włosy nie za bardzo. I chociaż krzywdy im nie robią, to nie robią im nawet nic dobrego. Po prostu, nie działają na nie i tyle. Jednak od czasu do czasu nie mogę się powstrzymać, by nie kupić sobie jakiegoś Fructisa. Może w końcu będzie to związek idealny...

Kiedyś miałam odżywkę Nutri - Odbudowa, która nie pomógł specjalnie moim włosom, ale kiedy zobaczyłam fajną promocję na maski do włosów, musiałam którąś kupić. Padło również na Nutri - Odbudowę (przez ten czas receptura mogła się zmienić), tym bardziej, że moje włosy nie były w najlepszej kondycji.
Wszystko ładnie pięknie, zapach, fajna, gęsta konsystencja, włosy miłe w dotyku po niej, ale i tutaj nic szczególnego nie robi. Maska nie wzmocniła moich włosów, nie odbudowała. Szkoda. Pozostała tylko zwykłą odżywko - maską, którą czasem sobie przypomnę i zastosuję.
 Wiem, że teraz wyszły nowe Fructisy, może i będą lepsze od tych poprzednich, póki co muszę zadowolić się tym co mam (czyli tą maską i zapasami szamponów i odżywek:)).





MOJA OCENA 3/5

Ach ten Pampers...


Przyszedł czas na słowo o pieluchach. W natarciu Pampers, jako że ostatnio mile mnie zaskoczył. Może to niekoniecznie akurat jego zasługa, ale sklepu, w którym go kupowałam. Chociaż i może także on sam przyczynił się do mojej radości, gdyby nie fakt, że ma zaniżoną rozmiarówkę.
Moje dziecię obecnie nosi rozmiar "5". Ale że Pampers zaniża rozmiar, niestety "5" jest nieco za małe. Korzystając z okazji, że rozmiar "6" w supermarketach Tesco był po 23,50zł, postanowiłam go wypróbować. Okazał się strzałem w 10!! I nawet w paczce sporo pieluch, co aż 40.
Wczoraj z mamuśką poszłyśmy na zakupy do w/w sklepu. Patrzę, a tam "6" po 11.75zł, a karton z 76 sztukami też "6" 21,50zł. Wiem, że to brzmi jak bajka:) Nie mogłam inaczej, jak nie obkupić się:) Później jeszcze dokupiłyśmy ostatnią pakę, bo pieniążków nam zabrakło:)
I oto jestem szczęśliwą posiadaczką super pieluch za grosze (1 szt. pieluszki to 0,29gr).


A oto i paragon dla niedowiarków:



wtorek, 4 września 2012

Testowanie: Syoss - Silicone Free


Dzięki uprzejmości portalu www.bangla.pl mam okazje przetestować szampon i odżywkę do włosów farbowanych Syoss Silicone Free.
Dzisiaj mam zamiar zafarbować sobie włosy (moje odrosty wołają o pomstę do nieba), więc zobaczymy, jak kosmetyki sprawują się na moich farbowanych kłaczkach. Póki co 2 razy je zastosowałam i jestem zadowolona, a zapach....coś niesamowitego:) Ciąg dalszy nastąpi wkrótce...


Delia Coral Prosilk - jednak na TAK


Do niedawna wieszałam psy na tym lakierze. Główna wada - już następnego dnia ściera się z paznokci, dodatkowo farbuje płytkę paznokcia.
I tak przez tydzień prawie codziennie malowałam sobie nim moje porozdwajane paznokcie, kiedy to zmywając je po raz ostatni zaobserwowałam, że płytka nie jest zafarbowana, a co najważniejsze, moje paznokcie nie rozdwajają się! To chyba jakiś cud!! Co do tego drugiego to pewnie zasługa zawartego w lakierze jedwabiu, chociaż nie podejrzewałam go o tak wspaniałe właściwości w owym kosmetyku.
Wybaczam mu, że tak szybko znika z paznokci bez udziału osób trzecich - za tyle dobra, które dla mnie uczynił, muszę być wspaniałomyślna.


poniedziałek, 3 września 2012

Moja duma - rożki z jabłuszkiem z ciasta francuskiego


Banalnie proste, a jakie pyszne. Wersja dla leniwych (czyli dla mnie), bo z gotowego ciasta francuskiego, ale jak ktoś ma czas i ochotę, to może sam je zrobić (u mnie przepisu nie znajdzie:P).
Ten przepis sama brałam z internetu i chętnie się nim podzielę.
Kupujemy ciasto francuskie. Mnie jest obojętne, jakie to będzie ciasto i z jakiego marketu, bo z każdego ciasta rożki robi się tak samo.
Teoretycznie ciasto powinno się wyjąć wcześniej z lodówki. Przerobiłam dwie metody i zdecydowanie wolę przystąpić do działania, gdy ciasto jest wyjęte dopiero przed robieniem rożków, nie wcześniej.  Lepiej się wtedy skleja rożki, nic nie rozpada się, nie klei do papieru, w który jest zawinięte ciasto.

Przed wyjęciem ciasta z lodówki, obieramy 3-4 jabłka. Ja kroję je w ćwiartki i ścieram na talarki. Zasypuję ok. 2 łyżkami cukru i łyżeczką cynamonu.