Witajcie.
W grudniu zeszłego roku kupiłam sobie zestaw Timotei. Wybór nie był wówczas za duży, bo tylko chyba 3 rodzaje, więc padło na Lśniący Blask. Głupia nazwa, przecież jak coś ma blask, to wiadomo, że lśni i odwrotnie;)
Jak weszła nowa edycja Timotei to przyznam szczerze, że byłam trochę zasmucona, ponieważ miałam swoich ulubieńców i brakuje mi ich bardzo, jak np. winogronowo cytrynowy do włosów przetłuszczających się czy ogórkowy (ogórkowy teraz też jest na szczęście:)). Jak byłam blondynką to bardzo lubiłam rumiankową wersję. Przypomniała mi się także cudna wersja z bambusem...
Ale przejdźmy do rzeczy.
W grudniu szampon nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. Odżywka tak, ale nie szampon. W ciągu roku robiłam kilka podejść, ale odpuszczałam sobie. Jako że zbliża się koniec daty ważności po otwarciu kosmetyku dałam mu ostatnią szansę, i o niej dzisiejsza notka.
Na pierwszy ogień idzie szampon. Ilekroć robiłam do niego podchody, kończyło się tak samo. Zapach śliczny, przypomina mi stare szampony Herbal Essence. Konsystencja bardzo gęsta, wręcz żelowa, ale ładnie się rozprowadza na włosach i dobrze pieni.
Moje włosy po umyciu tym szamponem są dość mocno splątane, odżywka radzi sobie tylko do pewnego momentu, ponieważ nie nakładam jej u nasady, a tam jest koszmar.
Po wysuszeniu nie zauważyłam większego blasku niż mam bez tego szamponu, a włosy naprawdę mi lśnią (a ja głupia wierzyłam, że mogą lśnić jeszcze bardziej).
Włosy wydają się być miękkie i świeże, jednak bardzo szybko przetłuszczają mi się, a pod koniec dnia skóra głowy strasznie mnie swędzi i momentalnie pojawia się łupież. Dałam rady używać go przez 3-4 mycia pod rząd, wierząc, że włosy/skóra się przyzwyczai, że będzie dobrze. Niestety, nie będzie dobrze. Po prostu nie mogłam znieść tego okropnego uczucia oblepienia włosów. Dlatego z racji daty ważności szampon idzie do dozownika na mydło i swój żywot tak czy inaczej zakończy w kanale.
Teraz kilka słów o odżywce. O ile na początku bardzo mi się spodobała, to także odpuściłam sobie jej używanie, bo chciałam stosować ją w duecie z szamponem.
Odżywka jest gęsta, pachnie tak samo jak szampon. Wydaje mi się, że jest mało wydajna, a może po prostu przesadzałam z jej nakładaniem - po prostu daje słaby poślizg na włosach, stąd jej większa ilość na nich. Spłukuje się dobrze. Nie szczególnie ułatwia rozczesywanie, ale nie jest źle. I tu jak w przypadku szamponu, brak większego blasku na włosach, tym bardziej lśniącego;)
Jestem bardzo rozczarowana tą wersją. W planach mam przetestować wersję ogórkową oraz tą z zieloną herbatą, chyba z serii pure. Acha, i na koniec składzik obu dziadoków.
Znacie "lśniący blask"? A może polecacie coś z Timotei?
Pozdrawiam.
Lusia
Ja testowałam z tej serii szamponu dodajacego objętości... ojj też się nie popisał.
OdpowiedzUsuńTego akurat nie miałam, ale miałam z tej serii "intensywną odbudowę" czy jakoś tak i szczerze, nie narzekam.
OdpowiedzUsuńu mnie znowu najlepiej spisują się szampony Timotei ;)
OdpowiedzUsuńnie znam i mało znam nowe szampony timotei
OdpowiedzUsuńnie znam tej serii, ale też i Tomotei nie używam, jedynie tej wspomnianej przez Ciebie serii z rumiankiem, która była rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńJa używam właśnie tego szamponu i mam zupełnie inne doświadczenia. Szampon jest gęsty więc na dłoni przed aplikacja mieszam go z odrobiną wody. Myję, spłukuję, potem odżywka i jest super. Włosy mi się nie przetłuszczają więc jest ok. Jak widać wszystko trzeba próbować na sobie.
OdpowiedzUsuńNie znam tego zestwu ,ostatnio nie używam jakoś produktów Timetei...ale...bardzo fajny był szampon ,który miałam w zeszłym roku do włosów farbowanych :)
OdpowiedzUsuńnaczytałam sie,. że to buble i trzymam się od nich z daleka ;c
OdpowiedzUsuńJa jeszcze ich nie miałam, ale warto wiedzieć że się rzadko u was dziewczyny spisują.
OdpowiedzUsuńDla mnie mega przeciętne, ze słabym składem, tej wersji nie miałam. Tj dopóki nie użyłam porządniejszych kosmetyków do włosów to mi timotei jak najbardziej odpowiadało.. hehe Poza tym też mi się szybko włosy po nich przetłuszczały. :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za timotei moje włosy są bez życia po tych szamponach
OdpowiedzUsuńnie miałam szkoda, ze słabo wypadają
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam okazji wypróbować tych szamponów :)
OdpowiedzUsuńKiedyś się zraziłam do szamponów Timotei i jakoś już im nie ufam..
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z kosmetykami, które wchodzą w skład linii "Lśniący blask". Lubię odżywkę do włosów farbowanych (z kamelią), wariant z olejem awokado oraz wersję z henną. Odżywki Timotei są stosunkowo lekkie, w związku z tym na moich wysokoporowatych włosach rozprowadzam sporą ilość produktu.
OdpowiedzUsuńBardzo dawno nie używałam Timotei, polecam odżywkę niesamowicie tanią i super skuteczną na splątane włosy ...
OdpowiedzUsuńhttp://otulona-zapachem.blogspot.com/2013/09/dwumiesieczne-denko_4.html
szkoda że to takie buble, na pewno się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiałam rumiankową wersję, kiedy miałam blond włosy :))
OdpowiedzUsuńSLS zaraz po wodzie...Uuu-łaaa... Kiedyś używałam namiętnie Timotei'a z ogórkiem, ale byłam mu wierna głównie ze względu na zapach, bo i tak musiałam myć włosy codziennie. O tych nowych, wydziwionych seriach czytałam wiele złego, więc zapewne nie kupię, chociaż opakowania mają urocze :)
OdpowiedzUsuńmiałam ten szamponik i u mnie fajnie sie sprawdził :P teraz mam inną wersję i też jest spoko :D
OdpowiedzUsuńNie miałam ani szamponu, ani odżywki i nie zamierzam kupować :)
OdpowiedzUsuńObserwuję -liczę na rewanż ;) Pozdrowienia http://swiat-probek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na kilerqueen.blospot.com obserwuje i prosze o to samo :D
OdpowiedzUsuńteż mnie rozczarował. Serdecznie zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńNiestety znam i to aż za dobrze. Szampon strasznie podrażnił skórę mojej głowy:/
OdpowiedzUsuńOstatni raz Timotei używałam wieki temu, jak jeszcze mieli taki super szampon winogronowy - już od dawna go nie ma. A ta seria powyżej wyróżnia się jak dla mnie ładnym wyglądem opakowań... bo działaniem niestety nie.
OdpowiedzUsuńbardzo lubie szampony i odżywki tej firmy.W dodatku ich zapach jest zniewalający :-)
OdpowiedzUsuńW czasach gimnazjum byłam wierna cytrynie z winogronem przeciwko przetłuszczaniu i był genialny ;)
OdpowiedzUsuńJa także zniechęciłam się do szamponów Timotei. Często podobnie jak u Ciebie odczuwałam swędzenie pod koniec dnia a myć musiałam codziennie. Teraz stosuję Nivea do włosów farbowanych i jestem bardzo zadowolona, włosy nie przetłuszczają się tak bardzo więc mogę myć je co drugi dzień coi tak jest sukcesem w moim przypadku;) Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu,w czasach, gdy nie czytałam składów, bo nie wiedziałam, o co w tym chodzi, ani w ogóle nie sadziłam, że można to robić, używałam dużo produktów z tej firmy...
OdpowiedzUsuńPotem pojawiły się fora, blogi i te czasy się skończyły... ;-)
Włosy są dla mnie ważne, więc muszę mieć szampony o delikatnych składach, które nie będą mi ich wysuszać i niszczyć oraz odżywki, które łatwo się spłucze, bez potrzeby stosowania "hardkorowych" składników...
Nie miałam "przyjemności" używania tego szamponu i raczej się nie skuszę....:-)
OdpowiedzUsuń________________________________________
http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/
Kosmetyki Timotei i Palmolive potrafią narobić niezłego bałaganu na głowie i na skórze głowy, dlatego ja już się na nich nie skuszę.
OdpowiedzUsuń