Masło do ciała Tutti Frutti karmel & cynamon

Hej:)

Masło to nabyłam drogą wymianki z Agnieszką z bloga Czarny Onyx, którą poznałam na Bangli.pl i która tak poza tym mieszka niedaleko mnie. Pierwsze moje wrażenie, jak powąchałam to masło to "ale pachnie cynamonem". Zapach nie był w 100% trafiony w moje nozdrza, ale intrygował tak bardzo, że nie pozostało nic innego, jak go po prostu mieć.

Masło zamknięte jest w przezroczystym, plastikowym opakowaniu zabezpieczonym sreberkiem. Masło to nazwałabym raczej budyniem, gdyż ma taką właśnie konsystencję. Zapach jest bardzo intensywny, obłędny i bardzo, ale to bardzo uzależniający:) Jest to typowy zapach jesienno - zimowy. Ciepły i otulający, więc na letnie dni z pewnością okaże się zbyt ciężki.

Chyba z chwilą gdy pierwszy raz wysmarowałam nim ciało stał się moim ulubionym zapachem. Przenosi mnie w inny świat, relaksuje i daje mnóstwo przyjemności. Pachnie nim moja koszulka do spania oraz cała pościel.

Na drugim miejscu w składzie mamy masło shea. W kosmetyku nie znajdziemy parafiny, której tak wiele w Was nie lubi. Przy tym masełko przekonałam się, jak bardzo moja skóra lubi masło shea i chyba nie tylko je, bo cały kosmetyk zdaje się działać cuda.

Miewam naprawdę bardzo przesuszoną skórę, z którą inne kosmetyki radzą sobie tylko doraźnie. Farmona oferuje znacznie więcej, ponieważ nawilżenie i odżywienie jest długofalowe, i kiedy skóra dostanie odpowiednią porcję masła, przez jakiś czas jego stosowania, jej kondycja poprawia się na tyle, że nawet jak nie będzie nam się chciało posmarować parę razy naprawdę tego nie widać.

Po zakończeniu kuracji tym masłem po jakimś czasie stosowania innych balsamów do ciała moja skóra niestety powróciła do stanu przed używaniem masła, więc to kolejny dowód na to, że jest naprawdę skuteczne.

Wiem, że pewnie wielu z Was zapach ten nie spodoba się, ale warto sięgnąć po inne wersje zapachowe tego masełka. Jest to mój absolutny hit i polecam to masełko z czystym sumieniem:)

Pozdrawiam. Lusia.