niedziela, 10 lutego 2013

Płatki kosmetyczne z mikrofibrą


Jakiś czas temu w markecie Aldi wpadły mi w oko płatki kosmetyczne z mikrofibrą Satessa.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to nowość.
Cena 2,99zł za 120szt, więc czego chcieć więcej, jak wszystko wydaje się takie piękne...
Chyba na dwóch blogach znalazłam pochlebne opinie na temat tych płatków, tym bardziej postanowiłam je kupić.


Wszystkie płatki kosmetyczne produkowane są z bawełny.
Te, są wyjątkiem. Składają się z 55% bawełny, 25% mikrofibry z poliestru i 20% poliestru. Nie znam się, więc nie wiem, co specjalista powiedziałby na taki skład w kontakcie z twarzą i oczami (pomimo iż są testowane dermatologicznie).


Pierwsza wrażenie - "łał". Grube, mięsiste, idealnie wychodzą z opakowania. Wyraźnie wyczuwalne pod palcami tłoczenia na pojedynczym płatku.
Podczas używania nie rwą się, nie wychodzą z nich kłaczki.
Kilka pierwszych użyć, również pozytywne wrażenie.


Ale dobre wrażenie, które szybko się pojawiło, również szybko zniknęło.

Zaczęło coś mi nie pasować. Płatek teoretycznie miękki, delikatny i przyjemny w dotyku. Jednak kiedy wykonujemy demakijaż twarzy bądź przemywamy ją tonikiem, okazuje się, że jest nieprzyjemnie szorstki. Mam wrażenie, jakbym zmywakiem przecierała twarz. I chociaż moja twarz nie jest wyjątkowo wrażliwa, po takim zabiegu była lekko zaczerwieniona i czułam duży dyskomfort.

Kolejny minus, którego nie mogę zdzierżyć jest w momencie przemywania twarzy tonikiem bądź micelem.
Płatek jest bardzo dobrze nasączony, ale podczas kontaktu ze skórą z wacika wypływa kosmetyk, jak z gąbki. Bardzo nieprzyjemne uczucie, mam wrażenie jakby kosmetyku było zdecydowanie za dużo na twarzy.

I co z tego, że płatki rzeczywiście dokładniej oczyszczają twarz? Skoro mają taką "moc", wcale mnie to nie dziwi.

Idealnie nadają się za to do zmywania lakieru z paznokci, ale od twarzy radzę trzymać je z daleka!

I to, jaka myśl nasunęła mi się wczoraj gdy zastanawiałam się nad moimi biednymi rzęsami....możliwy winowajca to te płatki, ponieważ nie zmieniałam kosmetyków do demakijażu, ani toniku czy kremu, tusz również ten sam, z aktualną datą ważności.

Nie polecam, ale jak macie możliwość, i jesteście ciekawe jak u Was się sprawdzą, proszę bardzo.


 


MOJA OCENA 1,5/5

13 komentarzy:

  1. auć.. faktycznie szkoda twarzy....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają dość porządnie ale co z tego jak tylko wyglądają;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...dobrze że ich nie kupiłam
    Zapraszam do mnie
    http://nastka-rama.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, zaciekawiły mnie, ale już wiem, że ich nie chcę :P
    Moje rzęsy mogłyby być przypadkiem w jeszcze gorszym stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze wiedzieć o istnieniu tych płatków. Z pewnością ich nie kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie na blogu jest pozytywna recenzja tych płatków , u mnie na twarzy spisują się ok - także chyba jest tak : że albo sie pokocha te płatki ,albo znienawidzi !

    OdpowiedzUsuń
  7. prawie jak papier ścierny...dobrze że choć do zmywania paznokci się nadają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze wiedzieć, żeby omijać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie wyglądają,lecz gdyby one były winowajcą dla rzęs, to jednak nie fajnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pewności na 100% że to wina płatków, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Poza tym nie zmienia to faktu, że nie fajnie używa się ich na twarzy.

      Usuń
  10. Dziękuję za taką informację, dobrze wiedzieć:)
    Miłego dnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. na poczatku nazwa mnie zaciekawila, ale po twojej opinii sobie odpuszcze;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam tych płatków :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze.
Chamskie i obraźliwe będą usuwane.
Mój blog to moje miejsce w sieci i proszę nie spamować. Każdy podobny komentarz również usunę.
Proszę także o nie pisanie "obserwujemy?", ponieważ nie bawię się we wzajemną obserwację na takiej zasadzie. Z reguły zawsze odwzajemniam się, jeśli link do Twojego bloga jest aktywny.