Witajcie:)
Od pewnego czasu bardzo polubiłam się z maseczkami i nie wyobrażam sobie, aby chociaż raz w tygodniu nie nałożyć sobie jakiejś na twarz:) Ta, o której będzie dzisiaj notka jest dla mnie absolutną nowością. Termoaktywne kosmetyki znam jedynie jako specyfiki na cellulit, które okazały się wcale nie być termo. A jak jest z Aktywna maseczką termiczną odmładzająco - oczyszczającą Eveline?
Maseczka mieści się w saszetce, która mnie starcza na dwa użycia - na drugie kosmetyku jest nieco mniej, ale cała maseczka to za dużo na jeden raz. Maseczka jest bezzapachowa, ma zbitą konsystencję o grudkowatej fakturze, jakby była maseczko - peelingiem. Kolor beżowy.
Nakładamy na twarz cienką warstwą, wykonując masaż twarzy. Już w pierwszych sekundach po nałożeniu maseczki czuć przyjemne ciepełko na naszej twarzy. Obawiałam się, że maseczka będzie mnie piec czy szczypać, a ciepło to spotęguje, ponieważ nie nadaje się do podrażnionej i naczynkowej cery, a moja jest dość podrażniona przez regularnie rozpracowywane przeze mnie wypryski. Na szczęście nic takiego nie zauważyłam.
Po wykonaniu masażu twarzy, należy pozostawić maseczkę do wyschnięcia. Niestety producent nie podaje czasu, a ja zostawiłam ją na 30 minut jak nie więcej/zapomniałam o niej, bo czymś się zajęłam, ale maseczka nie wyschła. Zmyłam ją i tak, bo nie chciałam przesadzać z czasem jakim ją mam nałożoną.
Zmywanie jej jest proste i szybkie, nic nie mazia nam się po twarzy.
W kwestii oczyszczania nie mam pewności, czy zadziałała, ponieważ moje pory nie zmniejszyły się, natomiast zauważyłam, że po niej mogłam bez problemu wykonać mechaniczne oczyszczanie - wszystko nagle stało się bardzo widoczne. Jeśli chodzi o odmładzanie to po pierwsze nie potrzebuję takiego efektu (jeszcze), a po drugie co można powiedzieć po jednym razie...
Niemniej jednak moja buźka była świeża, gładka i miła w dotyku, czy nawilżona to raczej nie, ale też nie wysuszona. Efekt porównałabym do działania peelingu (a może to efekt mikrodermabrazji, o której wspomina producent?).
Może nie są to spektakularne osiągnięcia tej maseczki, jednak jestem nią bardzo zaintrygowana, aby spróbować jej jeszcze raz.
Pozdrawiam. Lusia.
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
Jeszcze jej nie miałam i jak to się mogło stać? :)
OdpowiedzUsuńdziwną ma konsystencję ;p
OdpowiedzUsuńWygląda jak ciasto na ruskie pierogi haha. A tak na poważnie, to nie wiedziałam, że mają taką maseczkę.
OdpowiedzUsuńczyli taki troszkę przeciętniaczek ;P ale konsystencje ma ciekawą ;)
OdpowiedzUsuńMnie całkiem podpasowała, pomimo dziwnej konsystencji...
OdpowiedzUsuńpodoba mi się efekt rozgrzania także może kupię jak ją znajdę :)
OdpowiedzUsuńMoja będzie miała jutro swoje 5 min. Mam nadzieję, że nawet jak nie zadziała, to nie zrobi mi krzywdy :P
OdpowiedzUsuńWygląda nieco dziwnie... :)
OdpowiedzUsuń