Witajcie:)
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem miłośniczką czarnych maskar. Czuję się w nich bardzo sexi, ładnie podkreślają i najlepiej jak dają maxymalny efekt pogrubienia. Kiedy w moje szpony wpadła zielona, a raczej morska maskara byłam jej strasznie ciekawa, bo w czasach szkolnych miałam niebieski tusz i bardzo go lubiłam. Zapraszam na recenzję Lash Color Waterproof Mascara od Isadory.
Kolor jaki posiadam to Ocean Green nr. 51. Jest to piękna morska zieleń, której początkowo nieco obawiałam się.
Kolor ten nie jest typowo matowy, tylko tak jakby metaliczny. Szczoteczka jest bardzo wygodna, jest wąska, ale ma bardzo twarde włosie. Ja zawsze maluję rzęsy począwszy od ich nasady i niestety można sobie w taki sposób podrażnić oko.
Maskara nie pogrubia ani nie wydłuża. Aby uzyskać efekt bardziej pogrubionych rzęs należy nałożyć kilka warstw, ale to gwarantuje nam powstawanie grudek - mniejszych bądź większych, oraz sklejanie się rzęs.
To mój pierwszy PRAWDZIWY tusz WODOODPORNY, taki z prawdziwego zdarzenia. Sama konsystencja nie jest typowa jak w przypadku tradycyjnej maskary. Jest taka jakby gumowa i praktycznie obkleja nam rzęsy.
Tusz nie kruszy się ani nie rozmazuje. Trzyma się na naszych rzęsach dłużej niż byśmy tego chciały.
Koszmar zaczyna się podczas demakijażu. W moim przypadku jest praktycznie niemożliwe usunięcie tuszu za pomocą dostępnych przeze mnie środków do demakijażu. Najlepiej, ale też nie idealnie radzi sobie micel z Biedronki. Najlepszym sposobem jest oliwka dla dzieci Babydream, ale resztki tuszu nadal pozostają na rzęsach.
Dodatkowo oko jest strasznie podrażnione, a podczas demakijażu tusz potrafi rozmazać się na dolną powiekę, i zmycie tego jest również bardzo ciężkie.
Efekt na oku bardzo mi się podoba, chociaż za mało podkreśla oko.
Na zdjęciach mam czarny tusz z delikatnych pociągnięciem tą maskarą, ponieważ nie chciałam ryzykować po raz kolejny podrażnienia oka.
Na koniec przedstawię Wam jak wygląda demakijaż tego tuszu, i nawet jest jedno zdjęcie, nie idealne, ale z samym tuszem.
1. Wytuszowane rzęsy tylko wodoodporną maskarą Isadora.
2. Pierwsza próba zmycia tuszu. Widać, że tusz nie poddał się, a w dodatku oko lekko spuchnięte.
3. Końcówka demakijażu. Tusz nadal jest, ale w mniejszej ilości, do tego tak jak pisałam wyżej, na polnej powiece rozmazany tusz, który klei się i nie można go zmyć, oraz zaczerwienienie.
4. Porównałam dwa waciki: z lewej wacik z pokruszonym tuszem, bo tak właśnie się z nim dzieje, kiedy zmywam go micelem - kruszy się, a razem z nim lecą przy okazji rzęsy. Wacik z prawej pokazuje demakijaż oliwką Babydream - tusz rozpuszcza się i oszczędza nasze rzęsy, oraz łatwiej się zmywa.
Gdyby nie demakijaż tego tuszu, z pewnością częściej gościłby na moich rzęsach. Wiem, że jego mega wodoodporność ma swoje zalety, bo możemy się kąpać z basenie czy w morzu i mamy pewność, że tusz nadal będzie na rzęsach, jednak mnie jego ekstremalna trwałość nie jest potrzebna.
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
kolorek piekny :) ale demakijaz mnie niepokoi
OdpowiedzUsuńnie pasuje mi taki odcień, wolę fiolet :)
OdpowiedzUsuńtak z tym zmywaniem to jakiś koszmar ;)
OdpowiedzUsuńjeju masakra..Jakbym miała tyle czasu zmywać to bym chyba odpuściła tuszowanie.Nie zmienia to faktu,że kolor cudny:)
OdpowiedzUsuńOgólnie kolor ładny, jednak wolę tradycyjną czerń :)
OdpowiedzUsuńzmywanie tego tuszu to niezła udręka; Ja dlatego nakładam go na czarną maskarę na końcówki rzęs
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie ja toleruję tylko czerń, bo jak powiedziałaś jest sexy ;> Nominowałam Cię do LBA, zapraszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://made-in-joy.blogspot.com
Efekt jest ładny,ale to zmywanie lekko przestrasza;)
OdpowiedzUsuńTak, mnie jego usuwanie też męczy :) Ja mam fiolet, ale ten twój tez bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńwygląda cudnie, ale usuwanie go to tragedia...
OdpowiedzUsuńja go bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńa do demakijażu używam tego kremu SOS od Eveline - jest idealny!
tusz mnie zaciekawił, pewnie bym go kupiła gdyby nie ten demakijaż...
OdpowiedzUsuńSceptycznie podchodzę do innych kolorów niż czerń, ale ten prezentował się na Twoich rzęsach całkiem nieźle. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dopiero zaczynam:
www.mysweetbody.blogspot.com
Sama nie wiem czy kolorowy tusz to taka super sprawa, chyba musiałabym się sama przekonać :P Ten ma fajny kolor, ale ten demakijaż to prawdziwa maskara.
OdpowiedzUsuńDemakijaż tego tuszu to ciężka sprawa...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest dla mnie jeśli chodzi o demakijaż. Moje oczy są wrażliwe, więc ciemno to widzę.. Aczkolwiek kolor kusi- jest prześliczny.
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo lubię ten tusz! kolor jest nieziemski ;)
OdpowiedzUsuńchoć faktycznie demakijaż to niełatwa sprawa :/
również preferuję czarne maskary, choć latem poszukiwałam jakiegoś kolorowego tuszu, ostatecznie kupiłam dwa czarne ;)
OdpowiedzUsuńten kolorek podoba mi się, choć efekt jaki daje sam tusz nie zadowoliłby mnie :( no i demakijaż - nie dla mnie ta maskara...