Urodzinowe prezenty

Nie chcę się chwalić, ale dzisiaj mam urodziny. Te nie bolą tak, jak w zeszłym roku. 31 lat - przez ten rok zdążyłam się przyzwyczaić do trójki z przodu (i niestety nie mówię tu o rozmiarze stanika;)) Ale jeszcze rok temu myśl o 30 urodzinach wprawiała mnie niemal w depresję. Korzystając z okazji (bo każda okazja jest dobra, żeby kupić sobie kosmetyk) postanowiłam sprawić sobie niewielki prezent. A raczej jest to prezent od moich rodziców, których nie chciałam nadwyrężać finansowo (i tak /za/dużo mi pomagają).

 

Nie mogłam doczekać się, kiedy będę szczęśliwą posiadaczką swoich pierwszych w życiu pędzli. Wiem, że nie są one profesjonalne, nie są nawet z tych lepszych, ale niczego więcej mi nie trzeba, bo jak się okazuje, nie umiem się umalować nawet takimi...Do rzeczy - zakupiłam je w Biedronce, za zawrotną kwotę 13,99zł.

Mam jedynie nadzieję, że nauczę się ich obsługiwać, i że nie powrócę do zabawy z pacynką:) Aczkolwiek taka jest na wyposażeniu, ale bardziej wypasiona niż te, które mam w posiadaniu.

Na stanie mam też peeling, również z Biedronki, winogronowy, zapowiada się ciekawie. Kosztował 7,99zł. Do wyboru był borówkowy oraz mango. 

W Kauflandzie kupiłam sobie w przecenie żel do mycia twarzy Nivea Visage z drobinkami peelingującymi za 5,99zł. To tyle u mnie z kosmetycznych nowości na chwilę obecną. Dziękuję za uwagę:)